Archiwum wrzesień 2008


Miał miał
Autor: samotnosc-1
19 września 2008, 19:56

Dzisiaj mięliśmy w szkole otrzęsiny tzw. "kotowanie".

Myślałam, że nie przeżyję tego dnia!! Rano ledwo się z łóżka zwlekłam...Yell

 

I wiecie co?? Wcale nie było tak źle!!!Surprised

Musieliśmy ubrać kocie ogony, uszy, zrobić sobie wąsy i nos i potem było kilka konkurencji: picie mleka (mięliśmy trzecie miejsce), zwijanie kłębka (pierwsze), miss i misster koci, śpiewanie hymnu kociego wcześniej przygotowanego, śpiewanie z gazety jakiegoś fragmentu artykułu (5 miejsce na sześć, ale mięliśmy fajnie!!) spontanicznie i malowanie swojego wychowawcy, a później wychowawca ma zgadnąć, która praca jego przedstawia, ale nasza wychowawczyni się spóźniła na to i zamiast niej rozpoznawał nasz przewodniczący i oczywiście od razu wiedział, którą my rysowaliśmy. Wcale mu się nie dziwię, bo kto inny by narysował biologiczkę jako gołą babkę z drzewkiem i listkami na wdziękach, jakimiś gałązkami zamiast brwi i śmietnikami to sortowania śmieci w tle? Kiss Oczywiście tylko mój kolega z moją niewielką pomocą!Laughing

 

A tak ogólnie to nwet w-fy się przyjemniejsze zrobiły, bo na sali ćwiczymyLaughing No pomijając fakt, ze dzisiaj przez całe pół godziny wykonywaliśmy intensywne ćwiczenia... Ale wcale nie było aż tak źle!!! Przeżyłam!!! O!!!Surprised

 

No tylko jakoś nie lubię do swojego domu wracać...Undecided

 

A jutro mayby na  dyskotekę? MożeLaughingTongue out

Ale na pewno na zakupki z K.Laughing

Trochę przyćmione światełko w tunelu
Autor: samotnosc-1
12 września 2008, 18:18

Dzisiaj w szkole było fajnie Tongue out

Dostałam się na ten kurs!!! Podobno z całkiem dobrym wynikiem Laughing  A koleżnka żałowała, że się jednak ze mną nie założyła o te 100zł, że się dostanę, bo mówiłam, że się nie dostanę, a Ona twierdziła, że nie ma szans, żebym się nie dostałaTongue out

Taaaa tylko, jak mi się odechce chodzić to kilkutysięczną karę się płaci czy coś takiego!! Muszę się dowiedzieć dokładnie o tym...

Ten kurs jest fajny, bo to później jakiś certyfikat się dostaje i to chyba mi się referencje podnoszą, co?? Ale z drugiej strony to są cztery godziny lekcyjne w piątek po południuUndecided  

Ale i tak chyba nie mam zbytniego wyboru już, więc idę na ten kurs i koniec! Później będę sobie zato wdzięcznaTongue out

Tylko, że z mojej klasy nikt się więcej nie dostał i nie wiem kto tam w ogóle jeszcze będzie chodził... Może mój kuzyn albo koleżanka z klasy w gimnazjum... no zobaczymy!!  Nie powinnam żałowaćWink

 

Ale mi się dzisiaj miło zrobiło, jak nasza wychowawczyni powiedziała w klasie, że się dostałam na ten kurs i to podobno z dobrym wynikiem... aż urosłam kilka centymetrówLaughing

A później jak mnie, moją koleżankę i dwóch kolegów wysłała po filiżanki do księgowości i się okazało, że jedna czy dwie osoby by wystarczyły, żeby je przynieść i się śmialiśmy, że reszta to obstawa, a kolega powiedział, że z taką obstawą to by wszędzie poszedł to już w ogóleKiss

 

To ostatnie zdanie to jakoś tak mi wyszło, że sama się w nim ledwo łapięTongue out

 

Taaaa ten cały dzień w ogóle byłby super, gdyby nie to, że dzisiaj było zebranie z rodzicami... Wiadomo: nowa wychowawczyni, nowe zasady i w ogóle wszystko  nowe to wypadałoby mojej Mamie iść na tą wywiadówkę.. ale Jej się nie chciało!! "Bo to tylko będzie wybieranie trójki klasowej i sprawy organizacyjne." usłaszałam od Mamy, gdy się pytałam dlaczego nie poszła... Jak zwykle gdy chodzi o moje wywiadówki!! Tak, ale to nie Ona później musi słuchać pretensji wychowawcy, czemu to  nikogo z rodziców nie było na wywiadówce!! I co ja mam powiedzieć wychowawczyni? Że mamie się nie chciało? Czy tak jak to Mama proponowała: że Mama wrzucała węgiel? Fakt: wrzucała węgiel z moją Siostrą,  ale skończyła prawie na dwie godziny przed wywiadówką!! Yell

 

I JESZCZE DZIĘKI WAM MODRZAK I KOLEJNY-DZIEŃ ZA WSPARCIE I ZAINTERESOWANIE LaughingLaughing

CAŁUSY DLA WAS :* :* :* :*

Lekkie załamanie
Autor: samotnosc-1
11 września 2008, 14:47

Te w-fy są dobijające!

We wtorek na w-fie biegaliśmy na ocenę na 800m... Co tu dużo mówić...? Ja choruję na astmę, ale zawsze na w-fach normalnie ćwiczyłam, nawet frekwencję ćwiczenia miałam zawsze najwyższą w klasie, bo 100%... A teraz jak biegłam te 800m i byłam tak w połowie to myślałam, że płuca wypluję! Oddechu nie mogłam złapać, ale biegłam dalej... to pewnie przez to, że chwilę wcześniej przebiegałam przez dym, bo ktoś sobie w pobliżu rozpalił ognisko - bardzo mądre jest takie bieganie w dymie!!YellYell

W rezultacie miałam jeden z najgorszych czasów w klasie... A po biegu przez bitą godzinę mnie głowa bolała...

 

A dzisiaj biegaliśmy w sztafecie. Ekstra! Chyba nie muszę pisać, że przeze mnie nasza czwórka miałą zawsze ostatnie miejsce? O, przepraszam! Za ostatnim razem mięliśmy drugie, bo ja biegłam w ostatniej zmianie i zdaje mi się, że koledzy z innych drużyn, co biegli w zmianie ze mną specjalnie biegli za tym ostatnim razem wolniej, żeby mi dać fory... i w ogóle koleżanka, która biegła pierwsza zaczynała jakieś 7m przed pozostałymi, czyli z lepszej pozycji...

I jak ja mam się teraz czuć?  Frown Katastrofa totalna...

 

A aaa jeszcze się dowiedziałam, że jeden kolega nie biegł na 800m, bo ma astmę i o tym powiedział w-fiście... Też bym powiedziała, że mam, ale teraz to nie będzie wyglądało wiarygodnie... Jak myślicie?  Ale zresztą ja bym nawet chciała wszystko robić jak inni, tylko żeby mnie oceniał tak z przymrużeniem oka... Bo co jak mi wstawi za to 800m jedynkę? To za kolejne biegi też będę miała jedynki i klapa! Bo on powiedział, że gimnastyki na ocenę nie będzie robił, a ja bym wolała stanąć na rękach, czy zrobić jakiś przewrót w przód i jakąś czwórkę załapać niż na samych pałach lecieć... MASAKRA

 

Dzisiaj pisałam taki test sprawdzający umiejętności z angielskiego, bo chcę się dostać na refundowany z unii kurs Buissnes English (nie wiem czy tak to się pisze). Był prosty, co nie znaczy, że mam wszystko dobrze i się tam dostanę, ale spodziewałam się czegoś trudniejszegoSmileSmile  Może mi się uda??

Idę się uczyć tej fonetyki angielskiej, bo jutro kartkówka z tego!!!

AAAA i jeszcze sprawdzę, czy od tego biegania z astmą może mi się coś stać...

 

Z życia szkolnego
Autor: samotnosc-1
08 września 2008, 15:15

Nadal uważam, że mam świetną klasę. "Nadal", bo biorę pod uwagę fakt, że może jeszcze "wyjść szydło z worka"... Ale mam nadzieję, że tak się nie stanie...

 

Ogólnie jest fajnie w szkole... Na angielskim jest śmiesznie, bo mamy teraz fonetykę i Pani nas uczy poprawnej wymowy. Ona powie jakieś słówko, zapisze je na tablicy normalnie i fonetycznie, a później każdy po kolei musi je powiedzieć... Heh dzisiaj akurat było między innymi słowo "Friday" i mnie przez pięć minut męczyła o wypowiedzenie tego słowa: bo to trzeba język wytknąć i powiedzieć "fajdej" czy coś w tym stylu...ale ja nie mogłam ze śmiechu wytrzymać i nie mogłam tego wypowiedzieć... klasa się trochę pośmiała ja też i jest ok.

 

W-f są trochę męczące, ale ja tam nie narzekam tylko inni. Fakt: po pierwszy w-f też miałąm zakwasy, a dzisiaj po pierwszym kółeczku wokół stadionu łydka mi po prostu odpadała, ale uważam, że nie jest tak źle! Przeżyję i to! W ogóle zauważyłam, że ostatnio moją dewizą stały się słowa"Przeżyjemy jakoś", które powtarzam ilekroć usłyszę jakieś narzekania koleżanek... No, ale co mam mówić, jak One często narzekają na takie rzeczy, które według mnie są błahostkami?

 

NIe no jest dobrze! Nawet koleżanka mi pozwoliła u siebie zostawiać rower i w ogóle. Tylko dużo zadają do zrobienia i nauczenia, ale trzeba się przyzwyczaić, że to już nie gimnazjum.

 

Koniec. Kropka.

Ślę wszystkim buziaki :* :* :*

Z braku czasu
Autor: samotnosc-1
03 września 2008, 17:04
nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee Właśnie mi się taka dłuuga notka skasowała....... No to teraz tylko napiszę, że w mojej nowej klasie jest fajnie, z wieloma dziewczynami mi się dobrze gada. Tylko w szkole są wąskie korytarze i ciężko się ponich na przerwach poruszać, ale się przyzwyczaję! I muszę 2,5 km do szkoły i tyle samo spowrotem targać bardzo ciężki plecak... nie ma mocnych! Będę jeździć rowerem młodszej siostry! tylko starsza coś mówiła że Ona też chce nim jeździć do pracy... K. możliwe, że się przeniesie ze swojej klasy bio-chem na humana w swojej szkole lub do mojej szkoły do mnie do klasy. Tylko, że nie wiadomo czy do mojej by ją przyjęli, bo nie ma zbytnio miejsc... A chce się przenieść, bo Jej klasa to same przymuły, jak twierdzi i ciężko Jej się dogadać z ludźmi... ale wcale Jej się nie dziwię, jak u Niej do klasy przyjmowali z liczbą punktów minimum 100, a u mnie od 80...
Jeszcze ostatnie wspomnienie wakacji...
Autor: samotnosc-1
01 września 2008, 14:07

Zapomniałam napisać jeszcze, że w czwartek moja młodsza siostra i dwie koleżanki wyciągnęły mnie na plażę pograć w siatkę. WIedizałąm, że tam mają być jacyś kolesie, z którymi one coś tam mają.. ale mi nie powiedziały, że będzimy z Nimi grać w tą siatkę!!! Aż przeklnęłam jak zobaczyłam, ze Oni do nas podchodzą...

 No ale w sumie nie było tak źle! Śmiesznie na pewno, na początku trochę niezręcznie, ale nie powiem trochę wychowania mięli, bo jak grałyśmy w Pyrę, czy też inna nazwa Jajo to mówili jeden drugiemu żeby nie celować tak mocno w dziewczyny czy też zasłaniać nas - to mi się w Nich podobało. Ale tak ogólnie jakieś mi pozostało twż po Nich  trochę niemiłe wrażenie... Może to dlatego że czułam się tam niepotrzebna, bo widziałąm że Im się podobają moje koleżanki...

Po przerwie
Autor: samotnosc-1
01 września 2008, 13:42

Raju, jak ja tu dłuuuuuuuuuuugo nie pisałam!!

 

W piątek spała i mnie K. Jej nocowanie u mnie było przykrywką dla tego żeby mogła iść na jakąś tam impreze organizowaną przez chłopaków z nasze j byłej klasy. Miała tam pójść o 18.00 i przyjsć przenocować u mnie około północy. I wszystko się zgadzało, była punktualna z tym, że nie przyszła o włąsnych nogach... chyba rozumiecei... ale nie jestem na nią jakoś zła, że mi ten kłopot robiła... zależało Jej żeby tam iść... od czego się ma przecież koleżanki... ja w sumie rozważałam też mozłiwość taką, ale nie sądziłam, że ona się naprawdę ziści... ale cóż nic strasznego się nie stało!! A K. ma nauczkę i zna teraz granice, bo jeszcze jak Ją przyprowadzili mówiła, że nigdy więcej i później ranotak samo.

 

Poza tym chyba we wtorek mieliśmy spotkanie starej klasy... Przyszła przeszło połowa klasy, oszywiście nie obeszło się bez procentów, ale ja nie piłam, odmówiłam. Jak się spotkaliśmy na plaży to po pewnym  czasie zauważyłyśmy, że niedaleko nas siedzi jeszcze jedna nasza koleżanka z klasy, ale z jakimś chłopakiem. Oczywiście nasza klasa jak to nasza klasa zaczęła do Niej wołać, później dzwonić i w ogóle się podniecać,  że Ona tam z chłopakiem siedzi, bo Ona niezbyt zadbana chodzi i jest trochę przy kości, ale przecież to wcale nie znaczy, zenie może mieć chłopaka!! No i w końcu wszyscy podeszli do Niej i tego chłopaka co było wielce nie fair wobec Niej ale nic...

 

Dalej to w czwartek miałam iść z K. i bliźniaczkami na karaoke i na imprezę do kolegi... K. niestety nie mogła iść, a jak się o tym dowiedziały bliźniaczki to z góry założyły, że ja też nie pójdę, pewnie nawet nie chciały, żebym szła i poszły beze mnie!! A ja chciałam iść!! ale się wkurzyłam wtedy!! jak mnie nosiło!!  wrrr