Archiwum maj 2008, strona 1


I już po
Autor: samotnosc-1
08 maja 2008, 09:24
Wczoraj był ten konkurs oratorski.
Mimo że nie zajęłam żadnego miejsca oraz nie dostałam wyróżnirnia, jestem zadowolona ze swojego występu i z tego, że mogłam tam być. Poznałam niezwykłych ludzi, przemówienie powiedziałam niemal tak, jak chciałam i wiele osób mówiło mi, że bardzo im się podobało. Tylko szkoda mi trochę koleżanki, której przewodniczący jury przerwał i na którą zaczął najeżdżać, że jest niekrytyczna, że się z nią nie zgadza. Później była o to afera, bo on nie powinien jej tak potraktować, a nasza polonistka nie puściła mu tego płazem.

Zamieściłabym tutaj to moje przemówienie, ale wątpię, zeby ktoś chciał to czytać.

Za pół godziny idę do szkoły, a moja "kochana" siostrzyczka właśnie zaczęła się kąpać, więc nie wiem czy dorwę się do łazienki...
I co teraz?
Autor: samotnosc-1
04 maja 2008, 16:35
Chciałam dzisiaj zrobić jakieś prace dodatkowe na informatykę, a wszystko diabli wzięli bo nie mogę znaleźć w necie ANI JEDNEJ FOTKI mojej szkoły, a inne zadania nie wiem jak zrobić!!!
Uciekać, bo kogoś pogryzę!!!!!!!!!
Chyba ze trzy godziny tych zdjęć szukałam!!!!!!!!!!
I NIC........
Jakie to wszystko denneeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
W końcu w domu!!!
Autor: samotnosc-1
03 maja 2008, 20:39
Nie mówię, że u babci było mi źle... ale przecież wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej.

Dwa razy zaczęłam pisać moje przemówienie i dwa razy stwierdziłam, żę jest bez sensu, nie na temat, a przede wszystkim za długie... RATUNKU!!!!!!!!
Chyba w końcu wyjdę na środek podczas tego konkursu, nie mając napisanego przemówienia i będę mówić co mi ślina na język przyniesie...
Na początku, jak nie miałam nawet tematu na przemówienie, myślałam, że maksymalne 4 minuty mówienia to baaaaaaaardzzzzzzoooooo dłłłłłuuuuuuuggggooooo, ale jak zmierzyłam sobie czas czytając pierwsze niedokończone przemówienie, stwierdziłam, że przekraczam ten czas dwukrotnie... a ja chciałam tyle powiedzieć...

Pozostaje mi tylko poczytać jakieś romansidło dla nastolatek w ucieczce przed swoimi problemami...

A we wtorek moja klasa jedzie na wycieczkę... znowu beze mnie. Nie ubolewam tak nad tym. Nie zależało mi. Pięciodniowa wycieczka za prawie pół tysiąca złotych w góry - szkoda mi kasy. Przeżyję bez nich. Nawet jak będą opowiadali jak to było bosko to nie będę żałowała, że nie pojechałam. Dlaczego? Nie wiem. Ale w zeszłym roku nie żałowałam i nawet nalegałąm, żeby mi poopowiadali co tam u nich się działo, kiedy ja leżałam chora w łóżku. Dzwonili do mnie o 3.00 w nocy i taki wkład w tą wycieczkę był dla mnie wystarczający...