08 września 2008, 15:15
Nadal uważam, że mam świetną klasę. "Nadal", bo biorę pod uwagę fakt, że może jeszcze "wyjść szydło z worka"... Ale mam nadzieję, że tak się nie stanie...
Ogólnie jest fajnie w szkole... Na angielskim jest śmiesznie, bo mamy teraz fonetykę i Pani nas uczy poprawnej wymowy. Ona powie jakieś słówko, zapisze je na tablicy normalnie i fonetycznie, a później każdy po kolei musi je powiedzieć... Heh dzisiaj akurat było między innymi słowo "Friday" i mnie przez pięć minut męczyła o wypowiedzenie tego słowa: bo to trzeba język wytknąć i powiedzieć "fajdej" czy coś w tym stylu...ale ja nie mogłam ze śmiechu wytrzymać i nie mogłam tego wypowiedzieć... klasa się trochę pośmiała ja też i jest ok.
W-f są trochę męczące, ale ja tam nie narzekam tylko inni. Fakt: po pierwszy w-f też miałąm zakwasy, a dzisiaj po pierwszym kółeczku wokół stadionu łydka mi po prostu odpadała, ale uważam, że nie jest tak źle! Przeżyję i to! W ogóle zauważyłam, że ostatnio moją dewizą stały się słowa"Przeżyjemy jakoś", które powtarzam ilekroć usłyszę jakieś narzekania koleżanek... No, ale co mam mówić, jak One często narzekają na takie rzeczy, które według mnie są błahostkami?
NIe no jest dobrze! Nawet koleżanka mi pozwoliła u siebie zostawiać rower i w ogóle. Tylko dużo zadają do zrobienia i nauczenia, ale trzeba się przyzwyczaić, że to już nie gimnazjum.
Koniec. Kropka.
Ślę wszystkim buziaki :* :* :*