No wiem, że jestem szybka z pisaniem co się u mnie dzieje, ale tak jakoś nie mam czasu tutaj zaglądać...
Tak więc w środę tydzień temu jechałam sobie z klasą do teatru do Poznania, a tu nagle pod Poznaniem nasz autobus wylądował w rowie, bo jakiś mądry ktoś chciał nas wyprzedzić na trzeciego i nasz kierowca, żeby uniknąć wypadku skręcił gwałtownie. O mały włos, a byśmy wylądowali przewróceni na bok, ale na szczęście tak się nie stało i cała historia skończyła się na paru siniakach, jednym prawie-limie, jednym przesuniętym barku i kilku bólach głowy oraz dwuipółgodzinnym czekaniu na nowy autobus.
Oczywiście nie przerwaliśmy wycieczki i pojechaliśmy do Starego Browaru na zakupy (oczywiście sobie nic nie kupiłam :/ ) a potem na spektakl do Teatru Nowego na "Ożenek", który, mimo że był komedią mi się osobiście nie podobał...
Na szczęście droga powrotna do domu już nie była taka feralna :)