Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03
|
04
|
05 |
06 |
07 |
08
|
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
Archiwum maj 2008, strona 1
Wczoraj był ten konkurs oratorski.
Mimo że nie zajęłam żadnego miejsca oraz nie dostałam wyróżnirnia, jestem zadowolona ze swojego występu i z tego, że mogłam tam być. Poznałam niezwykłych ludzi, przemówienie powiedziałam niemal tak, jak chciałam i wiele osób mówiło mi, że bardzo im się podobało. Tylko szkoda mi trochę koleżanki, której przewodniczący jury przerwał i na którą zaczął najeżdżać, że jest niekrytyczna, że się z nią nie zgadza. Później była o to afera, bo on nie powinien jej tak potraktować, a nasza polonistka nie puściła mu tego płazem.
Zamieściłabym tutaj to moje przemówienie, ale wątpię, zeby ktoś chciał to czytać.
Za pół godziny idę do szkoły, a moja "kochana" siostrzyczka właśnie zaczęła się kąpać, więc nie wiem czy dorwę się do łazienki...
Chciałam dzisiaj zrobić jakieś prace dodatkowe na informatykę, a wszystko diabli wzięli bo nie mogę znaleźć w necie ANI JEDNEJ FOTKI mojej szkoły, a inne zadania nie wiem jak zrobić!!!
Uciekać, bo kogoś pogryzę!!!!!!!!!
Chyba ze trzy godziny tych zdjęć szukałam!!!!!!!!!!
I NIC........
Jakie to wszystko denneeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Nie mówię, że u babci było mi źle... ale przecież wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej.
Dwa razy zaczęłam pisać moje przemówienie i dwa razy stwierdziłam, żę jest bez sensu, nie na temat, a przede wszystkim za długie... RATUNKU!!!!!!!!
Chyba w końcu wyjdę na środek podczas tego konkursu, nie mając napisanego przemówienia i będę mówić co mi ślina na język przyniesie...
Na początku, jak nie miałam nawet tematu na przemówienie, myślałam, że maksymalne 4 minuty mówienia to baaaaaaaardzzzzzzoooooo dłłłłłuuuuuuuggggooooo, ale jak zmierzyłam sobie czas czytając pierwsze niedokończone przemówienie, stwierdziłam, że przekraczam ten czas dwukrotnie... a ja chciałam tyle powiedzieć...
Pozostaje mi tylko poczytać jakieś romansidło dla nastolatek w ucieczce przed swoimi problemami...
A we wtorek moja klasa jedzie na wycieczkę... znowu beze mnie. Nie ubolewam tak nad tym. Nie zależało mi. Pięciodniowa wycieczka za prawie pół tysiąca złotych w góry - szkoda mi kasy. Przeżyję bez nich. Nawet jak będą opowiadali jak to było bosko to nie będę żałowała, że nie pojechałam. Dlaczego? Nie wiem. Ale w zeszłym roku nie żałowałam i nawet nalegałąm, żeby mi poopowiadali co tam u nich się działo, kiedy ja leżałam chora w łóżku. Dzwonili do mnie o 3.00 w nocy i taki wkład w tą wycieczkę był dla mnie wystarczający...