"Cześć, jestem..."
25 lipca 2008, 16:58
Wczoraj z moją przyszłą klasą zorganizowaliśmy sobie spotkanie zapoznawcze.
Przyszłam na wyznaczone miejsce a jedyną koleżanką z przyszłej klasy, którą dobrze znam. Byłyśmy za wcześnie, więc trochę sobie postałyśmy i poczekałyśmy. Patrzymy, a tu do nas podchodzą dziennikarki miejscowej gazety i jedna pyta się czy my mamy tutaj spotkanie klasowe "Może." "Tylko tyle was będzie?" "Nie wiemy." "Dostałyście wiadomośc na nasze-klasie?" "Nie." "Aha, to my zaczekamy." i odeszły kawałek. To miało związek z tym, że ona wysyłała na naszej-klasie wiadomości do nie wszystkich uczniów, którzy od września zaczną naukę w szkołach ponadgimnazjalnych w naszym mieście, a już są zapisani do swoich klas. Stwierdziła ona w nich, że to niesamowite, że jeszcze nie ma tak na prawdę naszych klas w szkole, a my tu już się zapoznajemy i że chciałaby przyjść na nasze spotkanie zapoznawcze i przeprowadzić z nami wywiad.
Na naszym klasowym forum więskszość stwierdziła, że nie chce, aby ona była obecna, ale nikt jej na jej wiadomośc chyba nie odpowiedział. Tak więc jednym słowem ona się wprosiłą do nas. W końcu jak trochę więcej osób się zebrało, podeszła z inną dziennikarką do nas i zaczęłą się wypytywać, jak się poznaliśmy, kto założył naszą klasę na naszej-klasie itp. My tak niemrawo odpowiadaliśmy, aż w końcu podeszli do nas chłopacy, którzy wcześniej stali na uboczu i powiedzieli, że idziemy, więc poszliśmy. Te dziennikarki zawołąły za nami, że chciałyby przeprowadzić wywiad, że były z nami umówione, ale któryś z chłopaków tylko odkrzyknął coś w stylu "My się w to nie bawimy!" i tak je zostawiliśmy.
Potem wstąpiliśmy do jakiegoś sklepu, bo niektórzy chcięli się "zaopatrzyć" - wiadomo w co. Ja podziękowałam. Dalej powędrowaliśmy nad jeziorko.
Dla mnie było trochę drętwo, bo ja tam zbytnio się nie udzielałam, ale stwierdziłam, że będę miała fajną klasę. Może niezbyt inteligentną biorąc pod uwagę ilość punktów, od której byli uczniowie do niej przyjmowani, ale będzie dobrze!!
bo mam natchnienie, ale pewnie już jutro lub pojutrze mi się znudzi, więc nie ma w ogóle o czym gadać.
.
). Nawet szybko nam poszło. I kuzyn mnie wrobił w układanie następnym razem "Babciu, Hania kocha układać drewno, tylko następnym razem zamów więcej!". Nie no nie protestuję, bo było miło, ale trochę przydałoby się odpocząć!! No i Babcia za pracę sypnęła groszem, chociaż ja tego dla pieniędzy nie robiłam, bo uważam, że i tak Babcia nam już wystarczająco pomaga...
No nie mogę uwierzyć, - przecież tyle było prac ładniejszych od mojej. Ja na żadne miejsce ani nic bym nie liczyła, ale jak wszystkie panie (które później oceniały i wybierały prace do nagrodzenia), gdy malowałam swoje arcydzieło, tak mnie chwaliły to pomyślałam, że może jakieś wyróżnienie wpadnie, ale później zawsze stwierdzałąm, że pewnie wszystkich tak chwalą. A tu podają wyniki i drugie miejsce!