Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28
|
29
|
30
|
01 |
02 |
03
|
04
|
05 |
06 |
07 |
08
|
09
|
10
|
11 |
12 |
13
|
14
|
15 |
16
|
17
|
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
Najnowsze wpisy, strona 5
Przerwało mi tamtą notkę... musiałam coś nacisnąć.
No to kończę:
Było LOSOWANIE (jako, że w całej tej zabawie chodziło o propagowanie sportu) i okazało się, że z naszej piątki aż cztery osoby zostały wylosowane!!! Ja dostałam joystick do komputera (nie wiem jak to się pisze, ale chyba wiadomo o co chodzi), K. ROWER (!!!!), J. piłkę do aerobiku (hehe), a kolega torbę treningową.
To był okropny szok, jak się okazało, że pierwszą osobą wylosowaną była K. i że jeszcze taką nagrodę dostała!!!
Prawie popłakałam się ze szczęścia, że jej się to trafiło i że mnie nie pominięto i że mieliśmy takiego okropnego farta.
Dzisiaj biegłam w biegach, o których pisałam wczoraj.
obiegłam na 800 metrów i na 4,3 kilometra.
Ten drugi bieg był strasznie męczący, ale to daje satysfakcję! To był bieg, w którym chodziło o podjęcie się go, o wytrwanie, o pokonanie swoich słabości i udało mi się. Na koniec były nagrody dla najlepszych oraz LOSOWANIE
Raz dwa trzy raz dwa trzy raz dwa trzy, czyli POLONEZ ze mną w roli głównej :P
A tak właściwie to po prostu z trzema koleżankami wczoraj nauczyłyśmy się tańczyć jakiś układ polonezowy i dzisiaj miałyśmy nauczyć całą klasę.
Na początku było dobrze, tylko cały czas czterech chłopaków tańczących ze sobą w parach robiło wszystko byle jak i wyszło, że my, które ich uczyłyśmy będziemy z nimi tańczyć, bo się sprzeczali, który z nich w parze będzie "dziewczyną", a który "chłopakiem". No i oczywiście mi się trafił ten najgorszy!!!!!!!!!! Czyli kolo, kórego przezywają Grzyb, bo jest po prostu obleśny i zgrzybiały i spleśniały. Ja myślę "Dobra, nauczę go tańczyć, a jak będziemy zaliczać na ocenę to wrócę do swojej poprzedniej pary". A TU KICHA!!!!!! :( Bo moja para już się skumała z chłopakiem, który jej się trafił. I PO PROSTU KATASTROFA, MASAKRA, KONIEC ŚWIATA I JESZCZE GORZEJ. Ten Grzyb robi wszystko na odwal i jeżeli wuefista będzie oceniał nas w parach to dostanę tróję albo jeszcze gorzej, a przecież umiem na pięć!!!! I JESZCZE OD TEGO ZALEŻY MOJA OCENA Z W-FU!!! Bo waham się między cztery a pięć...
A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE...
A TAK MI SIĘ WCZORAJ SPODOBAŁO TO TAŃCZENIE...
A DZISIAJ MASAKRA...
O tym blogu nie miał się nikt dowiedzieć... A tymczasem ja sobie siedziałam na nim i śpiewałam z kartki piosenkę, którą nasza klasa ma zaśpiewać dla nauczycieli na zakończenie roku i weszła do pokoju siostra, a ja sie tak rozśpiewałam, że zapomniałam, że mam blog włączony,,, Nic nie skomentowała, może nie zauważyła? Ale się patrzała i już wie... MASAKRA
Składałam dzisiaj podania do szkół i trafiłam na jedną taką wredną sekretarkę, co mi kazała do podania przynieść folię!!! Ale później dodała, że jak przyniosę świadectwo to już wtedy w folii.
Jutro bięgnę na pewnej imprezie chyba propagującej sport i bieganie w biegu na 800 metrów i chyba na 4,3 kilometra - jeszcze nie wiem czy na tym drugim pobiegnę, ale tam główną nagrodą losowaną między uczestnikami jest dwuosobowy dwutygodniowy wyjazd na wyspy Kanaryjskie. Wątpię czy by mnie akurat wylosowali, bo tam w zeszłym roku sporo ludzi biegło... Ale wzięłabym w nim udział, bo po prostu lubię biegać i w ogóle fajnie by raczej było...
Zacznę od tego, że MIAŁAM taką fajną notkę, ale mi się SKASOWŁA oczywiście...
No to piszę jeszcze raz :)
Rano byłam taka obolała, że mi się z łóżka nie chciało wstać, ale się przemogłam i poszłam do tej szkoły. A tam "kłóciłam się" z kolegą o to czy dam mu sciągać na sprawdzianie, którego w rezultacie i tak nie było. Bo to jest tak, że ja raczej nie daję ani ściągać, ani spisywać zadań, ponieważ uważam, że to jest kompletnie niesprawiedliwe, jeżeli ja co najmniej godzinkę siedzę ucząc się lub robiąc zadanie, a później ktoś sobie ode mnie w pięć minut spisze i jeszcze dostanie piątkę!!!!!!!!
A tak, żeby nie być jednostronną sama też nie spisuję, ani nawet nie ściągam na sprawdzianach tylk piszę to co umiem i dostaję pozytywne oceny. Nie będę tu podawać jakie oceny dostaję, bo to by było już chwalenie się, chyba, że ktoś chce je znać, to pisać.
Po szkole poszłam z K. na zakupy i niemal cały czas się śmiałyśmy. Nawet z lodów, które jadłyśmy. A na końcu kupiłyśmy sobie okulary przeciwsłoneczne i prawie się posikałam ze śmiechu. Bo muszę zaznaczyć, że my od dziecka nie miałyśmy okularów przeciwsłonecznych :D no to trzeba było to w jakiś sposób nadrobić... :)
Chyba zacznę wierzyć, że trzynastego niekoniecznie w piątek jest dniem pechowym!
Dzisiaj na w-fie najpierw kolega pociągnął mi z bara w oko, potem K. podstawiła mi przypadkowo nogę, tak, że prawie sobie kostkę skręciłam, a następnie J. też przez nieuwagę kopnęła mnie z całej siły w nos, próbując stanąć na rękach. EXTRA
Teraz siedzę obolała - nosa nawet "wydmuchać" nie mogę, bo boli, na powiece mam małego, pięknego, bordowego siniaka, a kostka przy swobodniejszych ruchach boli jak h******.
Dodatkowo dziąsło mi opuchło - muszę iść z tym do dentysty - i chyba ślinianki mnie bolą... (pani doktor kolejnydzień powinna coś więcej o tym wiedzieć :D) PRZEŻYJĘ!!! (jakoś :))
Tak na pocieszenie sobie gram w kulki i słucham piosenek Video i jest dobrze. :)
Wczoraj byłam z K. na spacerku z jej pieskiem i ona mi poopowiadała, co to się na wycieczce działo, a ja jej o moim stwierdzeniu "mogę interesować chłopaków", które sobie w tygodniu, jak byli na wycieczce uświadomiłam na podstawie kilku przykładów (czytaj: chłopaków) oczywiście :) A na potwierdzenie moich słów pod koniec naszego spaceru jeden taki się trafił :P
NIC, A NIC NIE ŻAŁUJĘ, ŻE NIE POJECHAŁAM NA WYCIECZKĘ :))))
Dzisiaj klasa wraca z wycieczki...
K. obiecała często się ze mną kontaktować i nic!
Chyba się tak dobrze bawiła, że o mnie zapomniała... :(
I pewnie nie będzie jeszcze miała czasu ze mną pogadać... Trudno, ja też nie będę miała czasu.
Praktycznie cały dzień przeleżałam - a to w moim łóżku, a to w siostry lub na kanapie. Jedynym moim osiągnięciem dzisiaj było przeczytanie tematów na klasówkę z biologii :/
Takie ładne słoneczko, a ja siedzę w domu... fajnie
Ale zrzędzę :)
Zastanawiam się co mogą we mnie widzieć chłopacy?
Niektórzy pewnie myslą, że ja tylko siędzę nad książkami i się uczę i nie mieliby o czym ze mną gadać... a reszta?
Czy jestem ładna? - sama nie wiem.
Może interesująca? - może...
To jest normalnie jak gra w kółko i krzyżyk.
Co chłopak może widzieć w mądrej dziewczynie?
Od wtorku moja klasa jest na wycieczce w Karpaczu, a ci co zostali mają chodzić na lekcje razem z 3b. Tylko, że 3b powiedziano, że mamy chodzić według naszego planu, a nam powiedziano, że według ich planu. I takie było zamieszanie, że w końcu wszyscy uczniowie się wkurzyli i poszli po trzech lekcjach do domu. Okazało sie, że chodzimy według naszego planu ufffff... Bo ten nasz jest lepszy.
Po raz kolejny stwierdzam, że nawet niejadąc na wycieczkę, a chodząc na lekcje z innymi klasami, można się dobrze bawić.
Wczoraj był ten konkurs oratorski.
Mimo że nie zajęłam żadnego miejsca oraz nie dostałam wyróżnirnia, jestem zadowolona ze swojego występu i z tego, że mogłam tam być. Poznałam niezwykłych ludzi, przemówienie powiedziałam niemal tak, jak chciałam i wiele osób mówiło mi, że bardzo im się podobało. Tylko szkoda mi trochę koleżanki, której przewodniczący jury przerwał i na którą zaczął najeżdżać, że jest niekrytyczna, że się z nią nie zgadza. Później była o to afera, bo on nie powinien jej tak potraktować, a nasza polonistka nie puściła mu tego płazem.
Zamieściłabym tutaj to moje przemówienie, ale wątpię, zeby ktoś chciał to czytać.
Za pół godziny idę do szkoły, a moja "kochana" siostrzyczka właśnie zaczęła się kąpać, więc nie wiem czy dorwę się do łazienki...
Chciałam dzisiaj zrobić jakieś prace dodatkowe na informatykę, a wszystko diabli wzięli bo nie mogę znaleźć w necie ANI JEDNEJ FOTKI mojej szkoły, a inne zadania nie wiem jak zrobić!!!
Uciekać, bo kogoś pogryzę!!!!!!!!!
Chyba ze trzy godziny tych zdjęć szukałam!!!!!!!!!!
I NIC........
Jakie to wszystko denneeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Nie mówię, że u babci było mi źle... ale przecież wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej.
Dwa razy zaczęłam pisać moje przemówienie i dwa razy stwierdziłam, żę jest bez sensu, nie na temat, a przede wszystkim za długie... RATUNKU!!!!!!!!
Chyba w końcu wyjdę na środek podczas tego konkursu, nie mając napisanego przemówienia i będę mówić co mi ślina na język przyniesie...
Na początku, jak nie miałam nawet tematu na przemówienie, myślałam, że maksymalne 4 minuty mówienia to baaaaaaaardzzzzzzoooooo dłłłłłuuuuuuuggggooooo, ale jak zmierzyłam sobie czas czytając pierwsze niedokończone przemówienie, stwierdziłam, że przekraczam ten czas dwukrotnie... a ja chciałam tyle powiedzieć...
Pozostaje mi tylko poczytać jakieś romansidło dla nastolatek w ucieczce przed swoimi problemami...
A we wtorek moja klasa jedzie na wycieczkę... znowu beze mnie. Nie ubolewam tak nad tym. Nie zależało mi. Pięciodniowa wycieczka za prawie pół tysiąca złotych w góry - szkoda mi kasy. Przeżyję bez nich. Nawet jak będą opowiadali jak to było bosko to nie będę żałowała, że nie pojechałam. Dlaczego? Nie wiem. Ale w zeszłym roku nie żałowałam i nawet nalegałąm, żeby mi poopowiadali co tam u nich się działo, kiedy ja leżałam chora w łóżku. Dzwonili do mnie o 3.00 w nocy i taki wkład w tą wycieczkę był dla mnie wystarczający...
Użeram się (nie wiem jak to się pisze) ze zbieraniem informacji na temat szacunku... nie jest tak źle - cały czas do przodu. No ale samo zebranie informacji to nie mistrzostwo - gorzej jest jakoś przekonująco przekazać je słuchaczom... A konkurs już za równy tydzień...
To będzie mój pierwszy tego typu występ. Grałam już w przedstawieniu po angielsku, śpiewałam po angielsku, byłam jedną z prowadzących apel, recytowałam wielokrotnie wiersze na konkursach, czytałam nawet czytania czy komentarze na Mszy w kościele. Więc ogólnie tremę mam w miarę pod kontrolą... ale żebym czasami nie wyszła na idiotkę... i muszę trafić w sedno (kolejna nieznana mi pisownia) tematu. Może jakieś podpowiedzi?
Dzisiaj jadę do babci trochę jej pomóc (znowu nie wiem jak to się pisze). Wracam w sobotę lub niedzielę - ale chyba w sobotę, bo jeszcze mam kupę roboty. Zaraz pewnie babcia będzie dzwonić z zapytaniem "gdzie my jesteśmy?" bo pewnie się niecierpliwi na mój przyjazd. Mieszka teraz sama... Jak ja do niej przyjeżdżam to sobie pogadamy zawsze (ma taką gadatliwą sąsiadkę...), pomogę jej czy to w ogrodzie czy w domu. Moje koleżanki nie mogą zrozumieć, jak mogę tak często (dla nich co drugi weekend to często) jeździć do babci, kiedy mogłabym spędzić ten czas miło tu na miejscu. ALe ja u babci czuję się potrzebna... W domu też jest dużo roboty, ale jak widzę, jak moja siostra cały dzień nic nie robi tylko się obija to mi się też nie chce robić...
Kończę kropka.
Stwierdziłam, że muszę kilka kilo zrzucić. Przez pół roku przytyłam 5 kilogramów - to przekracza ludzkie pojęcie!!
Może nie jestem taka przysadzista (żeby nie napisać "gruba"), ale jestem niska i mam typowo kobiecą sylwetkę - szerokie biodra, co sprawia wrażenie, że mam nadmiar kilo.
Przy wzroście 1.56 ważę 50 kg. Jak mi moja mama ostatnio powiedziała - ona waży 56 kilo i jest na oko 10 centymetrów wyższa ode mnie... To trochę mała różnica wagi . Jednak ja mam więcej mięśni od mamy :P a mięśnie są cięższe niż tłuszcz, jak przeczytałam w jakimś mądrym artykule :)
Lubię nosić sukienki, ale obecnie moje nogi i biodra zajmują trochę za dużo miejsca, więc jeśli nie schudnę to będę musiała z sukienek zrezygnować... Nie, nie, tak nie może być!!
Oczywiście nie zamierzam stosować jakiejś diety cud, tylko jak zwykle, gdy chcę schudnąc, po prostu będę mniej jadła, a w szczególności słodyczy. Będę jadła śniadania, bo to ważne (kolejny mądry artykuł :)) a ostatni posiłek spożywać będę przed 19.00. Oczywiście będę jadła jakieś 3-5 mniejszych posiłków, to sprzyja przemianie materii, a przede wszystkim osobiście nie lubię mieć przepełnionego żołądka, a już w ogóle nie nawidzę iść z takim spać.
O duży zastrzyk ruchu nie muszę się martwić, bo uwielbiam sport, a szczególnie granie np. w siatkę z koleżankami, co jest możliwe codziennie, bo koleżanki stale u nas przesiadują.
Lecę zmywać naczynia :*
Tak ślicznie jest na dworzu, a ja jak zwykle siedzę nad książkami... No ale jak się chce stypendium to trzeba trochę się namęczyć, prawda? No i jak się chce "dostać do wymarzonej szkoły" aż mi się niedobrze robi na widok tych słów...
Klasówka z angielskiego nie poszła zbyt dobrze... A dzisiaj się uczę na jutrzejszą klasówkę z historii - mam nadzieję, że ona lepiej wypadnie, ale trochę wątpię, bo jak pani z czymś wywali to tylko przez okno uciekać... Ale damy radę!
A jutro powtórka z rozrywki, bo będę się uczyć z matmy... ;)
Czy to nie jest zbyt nudne, jak tak tylko piszę kolejno z czego się będę uczyć? No ale o czym mam pisać? O tym, że mi chłopacy z klasy ostatnio do plecaka kłudkę przyczepili, ale żaden nie miał do niej klucza, żeby ją odczepić?